Philip Pullman – Zorza polarna [Recenzja]

Twórczość Philipa Pullmana, choć o wiele bardziej znana za granicą, w Polsce ma oddane grono fanów. Zapewne powiększyło się ono wskutek wydania przez wydawnictwo Mag w nowej oprawie i tłumaczeniu najbardziej znanych powieści tego autora – trylogii Mroczne materie. Przyczynić się do tego może również serial na motywach książki wyprodukowany przez HBO, którego pierwszy odcinek miał premierę 4 listopada.

Lyra Belacqua od kilkunastu lat mieszka w Kolegium Jordana znajdującym się w Oksfordzie. Od czasu, gdy jako małe dziecko przywiózł ją tam stryj – lord Asriel, uczy się i pozostaje pod opieką akademików. W codziennych przygodach dziewczynie towarzyszy dajmon Pantalaimon, który jest z nią związany od urodzenia. Lyra prowadzi beztroskie życie do czasu, gdy krewny ponownie przybywa do Kolegium. Na skutek splotu niespodziewanych wydarzeń dziewczyna wraz z tajemniczą panią Coulter wyrusza w podróż, podczas której ma nadzieję znaleźć zaginionego przyjaciela oraz inne dzieci porwane z niewiadomego powodu.

Grupa wiekowa, dla której pisze autor, może być nieco trudna do określenia. Początkowo wysnuć można wniosek, że Zorza polarna przeznaczona jest dla bardzo młodego czytelnika. Wynika to z kilku różnych czynników. Po pierwsze, wskazują na to niektóre elementy świata przedstawionego: wielkie pancerne niedźwiedzie, które żyją we własnym niepodległym kraju i potrafią porozumiewać się za pomocą ludzkiej mowy – składnik baśniowy, dajmony towarzyszące każdemu człowiekowi od urodzenia (tak jak pluszowe misie, w których dzieci często znajdują towarzyszy zabaw) czy czarownice latające na miotłach. Drugim tropem jest sama główna bohaterka oraz jej towarzysze, którzy znajdują się pomiędzy okresem dzieciństwa a dojrzewaniem. Autor nie szczędzi także czytelnikowi opisów ich zabaw, zaś samą Lyrę obdarza zestawem dziecięcych cech – ciekawości, lekceważenia zasad lub braku ich zrozumienia czy pewnej naiwności.

Błędem jednak byłoby stwierdzenie, że powieść Pullmana należy do literatury dziecięcej. Kilka powierzchownie potraktowanych elementów świata zdaje się na to wskazywać, jednak im głębiej czytelnik brnie w tę historię, tym bardziej nasuwa mu się wniosek, że Zorzę polarną w pełni doceni raczej młodzież. Znajduje się tu bowiem sporo nawiązań do teologii, fizyki kwantowej, literatury, miejscami skomplikowane słownictwo oraz polityka rozmaitych stronnictw, której zawiłości młodszy czytelnik mógłby nie zrozumieć. Ponadto mamy tu do czynienia z konfliktem moralnym, skomplikowanym związkiem dwójki bohaterów oraz etycznymi rozważaniami na temat poświęcenia wybranych jednostek dla dobra nauki lub społeczeństwa. Wspomnieć należałoby także o stosunkowo dużej liczbie scen śmierci oraz bitew, które stanowią istotną część książki.

W książce znajduje się także sporo motywów, które mogłyby zainteresować nieco starszego czytelnika. Jednym z nich jest Magisterium, organizacja religijna kontrolująca wszystkie państwa znajdujące się na zachodzie Europy. Domniemywać można, że wywiera ona wpływ także na pozostałą resztę świata. Nietrudno odnaleźć analogię pomiędzy Magisterium a Kościołem katolickim – a na tym antyklerykalny wydźwięk Zorzy polarnej się nie kończy. Pracownicy naukowi z Kolegium Jordana nie mogą zgłębiać dziedzin, które są zbieżne z doktryną narzuconą przez Magisterium, przez co na lorda Asriela czyhają różne niebezpieczeństwa związane z ego badaniami. Wpływa to także na Lyrę, bowiem w pewnym momencie zostaje ona wciągnięta w sam środek intrygi, w której palce maczają potęgi polityczne i religijne tego świata. Dzięki temu mamy okazję bardziej szczegółowo poznać rozmaite stronnictwa – wspomniane wcześniej pancerne niedźwiedzie i czarownice, ale też Gipcjan, którzy są w tamtym świecie odpowiednikiem Romów. To właśnie z nimi Lyra będzie miała styczność przez dłuższy czas.

Główna bohaterka została wykreowana przez Pullmana w sposób wiarygodny. Problemem z pewnością było to, że jest ona młoda i potrafi posługiwać się narzędziem przepowiadającym przyszłość – alethiometrem. Umieszczenie w rękach postaci tak znacznego wytrychu fabularnego mogło doprowadzić do tego, że będzie ona unikać wszelkich kłopotów i z racji posiadanej wiedzy bez problemów osiągnie to, co sobie zażyczy. Autor zręcznie uniknął tych problemów – wskazania alethiometru nie są zawsze w stu procentach zrozumiałe, a w niektórych przypadkach dopiero po jakimś czasie można pojąć ich sens. Pomimo pewnej nobilitacji – uczynienia Lyry sprytniejszą, mądrzejszą i odważniejszą od innych dzieci oraz kilku dorosłych bohaterów, nie jest ona Mary Sue. Jej wybory często nie prowadzą do niczego dobrego, z niektórych kłopotów nie potrafi wybrnąć sama, a z racji wieku jest nieco naiwna i łatwowierna, szczególnie w początkowych relacjach z panią Coulter.

Poza kreacją głównej bohaterki oraz świata przedstawionego plusem jest zręczne posługiwanie się przez Pullmana strzelbami Czechowa. Książkę od początku do końca trzeba czytać bardzo uważnie, ponieważ pozornie nieistotne dla fabuły szczegóły mogą odegrać w dalszej części historii dużą rolę. Między wierszami można też wyłapać sporo nawiązań do teologii, filozofii, współczesności czy literatury – urzekło mnie subtelne odniesienie do Króla Edypa. Spodobało mi się też ukazanie niedźwiedzi jako krasnoludów tego świata oraz koncept równoległych światów, na którym opiera się duża część fabuły.

Zorza polarna ma kilka słabszych punktów. Na kilkudziesięciu pierwszych stronach można zauważyć nienaturalną, wymuszoną ekspozycję – na przykład w sytuacji, gdy pewien starszy i zapewne doświadczony oraz posiadający bogatą wiedzę na temat świata uczony nie wie, czym jest zorza polarna i drugi tłumaczy mu to ze szczegółami. Takie przypadki są jednak pojedyncze. Kolejny zarzut dotyczy głównej zagadki fabularnej związanej z porwaniami dzieci – na podstawie podsuwanych przez autora tropów zbyt szybko można domyślić się odpowiedzi, jest ona ponadto dosyć oczywista i nie szokuje tak, jak powinna.

Zorza polarna Philipa Pullmana zasłużyła na swoją popularność. Warto ją przeczytać ze względu na szczegółową i interesującą kreację świata przedstawionego, dużo ciekawych nawiązań do teologii, filozofii czy literatury. Losy głównej bohaterki śledzi się z umiarkowanym zapałem, natomiast polityka i poczynania bohaterów drugoplanowych zasługują na pełną uwagę. Wygląda na to, że serial HBO stworzony na podstawie książki będzie wart obejrzenia – trailer i pierwszy odcinek wyglądają bardzo solidnie. Warto więc znać materiał źródłowy, tym bardziej, że produkcja ma szansę odbić się szerokim echem w świecie popkultury.

Recenzja pierwotnie ukazała się na portalu fantasta.pl.

Obrazek wyróżniający pochodzi ze strony empik.com.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dumnie wspierane przez WordPressa | Motyw: Baskerville 2. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑