Dan Simmons – Hyperion [Recenzja]

Hyperionie słyszałem bardzo dużo dobrego. Dość powiedzieć o tym, że powieść została uhonorowana w 1990 nagrodami Hugo i Locusa, to jeszcze hype, jaki wokół niej panuje, jest obecny w wielu miejscach w sieci. Ostatnimi czasy zacząłem czytać trochę więcej tej „ambitniejszej” literatury science-fiction, postanowiłem więc sięgnąć w końcu po Hyperiona. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Dana Simmonsa okazało się długie, ale jak najbardziej przyjemne.

Zacznijmy jednak od początku. Hegemonia – związek licznych planet zamieszkałych głównie przez ludzi jest zagrożona atakiem Wygnańców, wywrotowej grupy rewolucjonistów. Na planetę Hyperion w ostatniej chwili przed atakiem wroga przybywa siedmiu pielgrzymów. Zostali oni wyznaczeni do wędrówki ku tajemniczym Grobowcom Czasu – miejscu owianym licznymi opowieściami. Znajdować miał się tam sam Dzierzba (ang. Shrike), śmiertelnie niebezpieczna istota potrafiąca poruszać się błyskawicznie między czasem i miejscem – jedynym jej ograniczeniem było pole antyentropijne rozciągające się wokół Grobowców. Każdy z pielgrzymów miał swoją prośbę, którą chciał skierować do owego morderczego bytu, jednak tylko jedna mogłaby zostać spełniona. Pozostałe zostałyby odrzucone, a ich właściciele uśmierceni.

Książka składa się z sześciu opowiadań (jeden z pielgrzymów nie przedstawił swojej historii) oraz spajającej je narracji, która opisuje kolejne etapy podróży wędrowców ku Grobowcom Czasu. Każda opowieść mogłaby funkcjonować oddzielnie. Tym, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie, było to, że poszczególne historie były pisane innym stylem. Nie stanowiły one tylko wyrywków z życia bohaterów – w każdym z nich zostały zawarte ich cechy charakteru i poglądy na świat.

Początkowo opowieści tworzyły ogólny obraz sytuacji Hegemonii i postaci Dzierzby, przechodząc następnie do poszczególnych ich aspektów. Wszystkie opowiadania wnoszą mniej lub więcej do wiedzy bohaterów, a co za tym idzie czytelnika, na temat Dzierzby. Istnienie tej postaci oraz stale rozszerzające się pole jej działalności jest kołem zamachowym całej historii i to właśnie zdobywanie coraz więcej informacji na jej temat było tym, co zachęcało najbardziej do zagłębiania się w kolejne opowieści. Simmons tworzy obraz tajemniczego potwora, który może mieć przynieść zgubę lub ocalenie nie tylko pielgrzymom, ale także całej Hegemonii.

Hyperionie szeroko został wykorzystany motyw czasu. Pojawił się on w kilku miejscach i w każdym z nich odgrywał istotną rolę w postrzeganiu jakieś postaci bądź wątku. Już od samego początku wiadomo, że Dzierzba jest w stanie w jakiś sposób manipulować czasem, a same Grobowce Czasu są pod tym względem anomalią i wymykają się wszelkim próbom opisania zjawisk, jakie tam zachodzą.  Jedna z opowieści opisuje przypadek niezwykłej choroby, która powodowała starzenie się wstecz krewnej jednego z bohaterów. Autor wykorzystał motyw czasu, by uwidocznić niektóre cechy postaci: opiekuńczość, troskę czy zdolność do poświęceń.

Hyperion nie jest jednak szybkim czytadłem na sobotnie popołudnie. Pomimo swojej złożoności i dosyć sporej objętości (624 strony), stanowi tylko wprowadzenie do większej historii – jest to szczególnie widoczne w drugiej części opowieści, kiedy poznajemy więcej szczegółów na temat funkcjonowania Hegemonii. Po lekturze Hyperiona niemal wszystkie wątki pozostają otwarte, zaś sama historia kończy się tak, że nie sposób nie sięgnąć od razu po kolejną część – Upadek Hyperiona. Jeśli więc ktoś oczekuje zamkniętej całości, srogo się rozczaruje.

Hyperion nie jest łatwą powieścią. I choć ma mniejszy próg wejścia niż inne powieści science-fiction, wymaga od czytelnika dużej uwagi i mnóstwa czasu. Książkę czytałem aż przez trzy miesiące i było ku temu kilka powodów. Po pierwsze, dostarczała ona wielu tematów do przemyśleń. Każda opowieść stawiała zarówno bohatera, jak i czytelnika w trudnej sytuacji. Wielokrotnie zastanawiałem się, w jaki sposób sam postąpiłbym w danej sytuacji albo jak poszczególne zjawiska związane z eksploracją kosmosu wpłynęłyby na relacje międzyludzkie.

Przykładowo, w opowieści Uczonego pojawił się problem podróży w czasie, a także wiążącego się z nimi długu czasowego (okresem, w jakim osoba przebywała w śnie kriogenicznym). Robotnicy, którzy wyruszali do pracy w odległe zakątki kosmosu tracili na samo dotarcie na miejsce kilka miesięcy życia. W tym czasie ich rodziny normalnie funkcjonowały i gdy pracownicy wracali do domu mogło się okazać, że rzeczywistość, jaką pamiętali, już dawno nie istnieje. Poza tym styl autora jest miejscami nieco ciężki i czasami potrafi zmęczyć fakt nieustannego zmieniania formy narracji. Między innymi dlatego czytałem książkę fragmentami aż do pewnego momentu w fabule dzięki któremu historia wciągnęła mnie na tyle, że ostatnie 200 stron pochłonąłem w jeden wieczór.

Słowem podsumowania napiszę coś, co bardzo rzadko mi się zdarza (ostatnio na szczęście coraz częściej) – Hyperion Dana Simmonsa to jedna z najlepszych książek science-fiction, jakie czytałem w życiu. Zostawiła mnie jednak z wielkim niedosytem – chciałbym jeszcze bardziej wgłębić się w ten świat i historię bohaterów. Hyperion zbudował solidne fundamenty dla rozwoju zarówno postaci, jak i dalszej historii. Z pewnością sięgnę po kolejną część.

2 myśli na temat “Dan Simmons – Hyperion [Recenzja]

Dodaj własny

  1. Książka Simmonsa do dzisiaj robi wrażenie. Czytanie „Hyperiona” i „Upadku Hyperiona” przez jakiś czas było sensem mojego życia. Uwielbiam tę książkę, polecam każdemu, to chyba najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek czytałem. Świetnie napisane postaci, ciekawe osobiste wątki, żonglerka gatunkami, konwencjami i stylami, spójny i bogaty w detale świat przedstawiony no i Dzierzba. Pytania kim jest, po co istnieje, jaka jego rola w tym wszystkim tłukły mi się po głowie bez końca. Motyw z długiem czasowym też świetny i fajnie wpleciony w opowieść Konsula. „Hyperion” to życie! 😀

    1. Rozkoszowałem się dylogią hyperiońską przez pół roku, – czytałem co jakiś czas jeden rozdział, po czym odkładałem książkę na półkę, tak dużo myśli kłębiło mi się w głowie. Bez wahania mogę napisać, że to jedne z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałem, z uwagi na świetnie wykreowany świat, historie bohaterów pozostawiające duże pole do interpretacji oraz owianą wielką tajemnicą postać Dzierzby. Hyperion był arcydziełem, którego bardzo potrzebowałem. Według mnie pierwsza część jest wstępem do drugiej, obie jednak w jakiś sposób mogą funkcjonować jako osobne opowieści. Urzekło mnie powolne budowanie otoczki tajemnicy wokół Dzierzby, autor bardzo dobrze wiedział, co robi, dawkując czytelnikowi informacje o tej postaci niezwykle oszczędnie. Druga część podobała mi się równie mocno jak pierwsza – rozwinięto wątki postaci, dodano nowe, rozwiązanie zagadki Dzierzby było satysfakcjonujące, a sam finał zapadł mi w pamięci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dumnie wspierane przez WordPressa | Motyw: Baskerville 2. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: