Zauważyłem ostatnio, że mam wielką ochotę na czytanie dystopii. Coraz bardziej podoba mi się ten gatunek, ale napawa mnie grozą fakt, że częściej zauważam elementy rodem z dystopijnych uniwersów w dzisiejszym świecie. Po przeczytaniu ,,Player One” postanowiłem dokopać się do podobnych utworów. ,,Planetę zła” znalazłem ukrytą głęboko w zakamarkach biblioteki i gdy ją zobaczyłem (ocenianie książki po okładce…) nie mogłem się powstrzymać od przeczytania jej. Liczy o wiele mniej stron niż inne recenzowane przeze mnie tomy, ale ile treści w sobie zawiera! W ,, Planecie zła” nie ma miejsca na dogłębne opisy świata. Dostajemy za to w miarę wartką akcję, fantastyczną przygodę i mnóstwo zawoalowanych odniesień do współczesności, za które polubiłem tą książkę.
Główna oś fabuły osadzona jest na planecie Omega, do której trafiają wszyscy przestępcy z Ziemi. Obserwujemy poczynania Willa Barrenta, jednego z wielu osadzonych. Jedyne, co o nim wiemy to to, że został skazany za morderstwo i poddany czyszczeniu pamięci. W zasadzie jest on jedynym bohaterem, którego poznajemy bliżej. Inne postacie pojawiają się epizodycznie, głównie po to, by wyciągnąć Barrenta z tarapatów lub dać mu pomocną radę. Spośród nich wyróżnia się tajemnicza kobieta, która bacznie obserwuje dokonania głównego bohatera.Taka jednowątkowość pozwala na głębsze związanie się z postacią i kibicowanie jej. A okazji do kibicowania jest dużo.
,,Obserwujcie, słuchajcie i uczcie się. Zgodnie z prawem muszę was poinformować, iż przeciętna długość życia na Omedze wynosi mniej więcej trzy lata ziemskie.”
Omega została zestawiona z Ziemią na zasadzie kontrastu. W obu jednak można dopatrywać się podobieństw. Na więziennej planecie panuje kultura samozagłady. Obywatele mają obowiązek narkotyzowania się, uczęszczania na Czarne Msze(z poczęstunkiem!) oraz życia w grzechu. Prawo istnieje, ale jego bezkarne łamanie jest powszechnie uważane za czyn godny najszlachetniejszego mieszkańca. Kto nie łamie zasad bez przyłapania na gorącym uczynku i nie zabija ,,legalnie”(czyli w samoobronie) znajduje się automatycznie na celowniku władzy.
Elity społeczeństwa robią wszystko, by utrzymać dotychczasowy chaos. Więźniów wciąż przybywa, a Tetrahyda – jedne miasto na Omedze, nie zniesie przeludnienia. Na planecie panują ekstremalne warunki pogodowe. Wiara w szatana to jedyna obowiązująca religia. Ziemia za to jest na pierwszy rzut oka utopią, jednak z czasem okazuje się, że w niektórych aspektach życie na niej jest trudniejsze niż na Omedze. Więcej nie zdradzę, bo byłby to zbyt duży spoiler. Oczekujcie dużego zaskoczenia.
,,Dziś (…) istnieje tylko jedna klasa. Klasa średnia. Pozostaje jednak pytanie: do której części klasy średniej się należy? Górnej, dolnej, czy środkowej?”
,,Planeta zła” to świetnie napisane science-fiction. Spotkamy tu nie tylko pozaziemskie rasy i gwiezdne krążowniki, ale też podróże kosmiczne i zaawansowane technologicznie bronie. Sheckley miał głowę pełną pomysłów, które zostały zrealizowane całkiem nieźle. Codzienność na Omedze skupia się na zachowaniu własnego życia i legalnym pozbawianiu go innych. Zginąć można na wiele sposobów. Poza zwykłymi zgonami wywołanymi przez truciznę, postrzał lub zasztyletowanie, istnieje kilka ciekawszych: śmierć jako Ofiara podczas corocznego Polowania, zgon na Igrzyskach stylizowanych na te starożytne lub zamarznięcie na ulicy podczas częstych wahań temperatur. Śmierć to codzienność, a jej zadawanie jest czymś w rodzaju sportu.
Przejdę teraz do zakończenia, więc jak zwykle uwaga na spoilery!
CZĘŚĆ SPOILEROWA
Tym razem nie zacznę od opisania końcówki książki. Cofnę się nieco do momentu, w którym Barrent zszedł z pokładu statku na Ziemię. W tym momencie ,,Planeta zła” zaczęła mi się podobać jeszcze bardziej, bo dostrzegłem mnóstwo antyutopijnych elementów, ale też kilka wspólnych z Omegą spraw: religia jest tak samo przedstawiona, wolność jest umowna, a rząd panuje całkowicie nad życiem nieświadomych obywateli. Moment, w którym Barrent dowiedział się, kto był donosicielem w jego sprawie bardzo mnie zaskoczył, bo spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Wewnętrzna walka głównego bohatera została opisana bardzo ciekawie. Mam wątpliwości, czy każdy, który przybędzie z Omegi na Ziemię będzie w stanie stoczyć bój na śmierć i życie… i pokonać samego siebie! Dalszego ciągu tej historii niestety mogę się tylko domyślać.
Dodaj komentarz